A zaczęło się od tego, że..
Ponieważ niebawem (a w każdym razie w przyszłości) pojawi się tutaj u nas zapewne moja rodzinka, zapobiegliwie puściłam w internecie zapytanie o możliwość przenocowania kątem u mieszkających w różnych miejscach Kalifornii rodaków. Będziemy chcieli (taki mam pomysł) korzystać z wszechobecnych tutaj podobno i bardzo modnych kempingów (nawet zakupiłam już materace, lampkę z wentylatorem, a zamierzam dokupić jakiś rodzinny namiot), jednak kąt u kogoś pod dachem to doświadczenie równie ciekawe, i może i wygodniejsze, od czasu do czasu. W zamian zaoferowałam kącik do przespania się u nas, gdyby ktoś był zainteresowany okolicami SF.
Otrzymałam jedną miłą propozycję noclegu w Pasadenie (nawet nie wiem, czy to nam będzie po drodze, ale czemu by nie..), ale niemal jednocześnie z innej strony dostałam też zapytanie o możliwość skorzystania z kawałka naszej podłogi. Napisał do mnie młody chłopak, który czekał jeszcze na potwierdzenie, czy do swojej krótkiej podróży za ocean dostanie dofinansowanie.
W efekcie od wczoraj gościmy Maćka, czy tam Macieja
, młodego kompozytora klasycznej muzyki współczesnej, który przyjechał tu, by dać w San Francisco koncert - choć gwoli ścisłości podobno ma to być zaledwie jeden utwór, w ramach większego koncertu różnych kompozytorów. Ale niech tam! Koncert to koncert. Zwłaszcza w San Francisco. Cudownie. Ma spędzić u nas łącznie jakieś 8 nocy, chyba że w międzyczasie pojedzie do Los Angeles na 2-3 z nich, lub przyjdzie mu do głowy jeszcze coś innego. Co ciekawe, jest on doktorantem (JEDYNYM) samego Krzysztofa Pendereckiego. Także tadam! Tak sobie teraz myślę, że jak już będzie bardzo słynny, i powstanie jego biografia, to z całą pewnością (!) pojawi się w niej sformułowanie w rodzaju:
"Przełom w karierze nastąpił podczas pobytu w Kalifornii, gdzie dzięki uprzejmości (polskiej) rodziny R. (nie mogę niestety napisać K...) spędził niezapomniany i owocny tydzień." Prawda?
Właśnie godzinę temu wypuściłam go na dwór..
Szkoda tylko, że słabym źródłem informacji jesteśmy dla niego, bo my tu nowi, ale co nieco mu jednak staramy się podpowiedzieć, a z resztą chyba da sobie radę..
Ważne, że Fi od razu się z nim zakolegował, bywa u niego w pokoju, i ciągle pyta, czy "wujek" (zamiennie z "Maciek") już śpi, kiedy się obudzi, czy może z nim poukładać klocki, i niech już teraz pójdzie z nim, bo Fi koniecznie chce mu pokazać swój pokój, i tunel, i namiot z kartonów.. Przez chwilę, gdy byli sami na górze, czułam się jak matka dwóch synów, i przyznaję, że było to bardzo miłe i kojące, i że wyobrażam sobie mieć TAKIEGO dorosłego syna, choć jeszcze wczoraj nie dałabym sobie tego za Chiny Ludowe wmówić. Do tego zostaliśmy obdarowani toną żółtego sera, odrobiną twarogu, musami dla Miśka, ogórkami kiszonymi, powidłami śliwkowymi, i milionem tabliczek czekolady z okienkiem, mmm.. Żywot z dala od ojczyzny będzie nam lżejszy!
Musimy sobie z nim koniecznie zrobić pamiątkowe zdjęcie, które niechybnie umieszczę pod spodem, jako dowód, że samą prawdę jeno wypisuję, a nie bredzę.
Ponieważ niebawem (a w każdym razie w przyszłości) pojawi się tutaj u nas zapewne moja rodzinka, zapobiegliwie puściłam w internecie zapytanie o możliwość przenocowania kątem u mieszkających w różnych miejscach Kalifornii rodaków. Będziemy chcieli (taki mam pomysł) korzystać z wszechobecnych tutaj podobno i bardzo modnych kempingów (nawet zakupiłam już materace, lampkę z wentylatorem, a zamierzam dokupić jakiś rodzinny namiot), jednak kąt u kogoś pod dachem to doświadczenie równie ciekawe, i może i wygodniejsze, od czasu do czasu. W zamian zaoferowałam kącik do przespania się u nas, gdyby ktoś był zainteresowany okolicami SF.
Otrzymałam jedną miłą propozycję noclegu w Pasadenie (nawet nie wiem, czy to nam będzie po drodze, ale czemu by nie..), ale niemal jednocześnie z innej strony dostałam też zapytanie o możliwość skorzystania z kawałka naszej podłogi. Napisał do mnie młody chłopak, który czekał jeszcze na potwierdzenie, czy do swojej krótkiej podróży za ocean dostanie dofinansowanie.
W efekcie od wczoraj gościmy Maćka, czy tam Macieja
, młodego kompozytora klasycznej muzyki współczesnej, który przyjechał tu, by dać w San Francisco koncert - choć gwoli ścisłości podobno ma to być zaledwie jeden utwór, w ramach większego koncertu różnych kompozytorów. Ale niech tam! Koncert to koncert. Zwłaszcza w San Francisco. Cudownie. Ma spędzić u nas łącznie jakieś 8 nocy, chyba że w międzyczasie pojedzie do Los Angeles na 2-3 z nich, lub przyjdzie mu do głowy jeszcze coś innego. Co ciekawe, jest on doktorantem (JEDYNYM) samego Krzysztofa Pendereckiego. Także tadam! Tak sobie teraz myślę, że jak już będzie bardzo słynny, i powstanie jego biografia, to z całą pewnością (!) pojawi się w niej sformułowanie w rodzaju:
"Przełom w karierze nastąpił podczas pobytu w Kalifornii, gdzie dzięki uprzejmości (polskiej) rodziny R. (nie mogę niestety napisać K...) spędził niezapomniany i owocny tydzień." Prawda?
Właśnie godzinę temu wypuściłam go na dwór..
Szkoda tylko, że słabym źródłem informacji jesteśmy dla niego, bo my tu nowi, ale co nieco mu jednak staramy się podpowiedzieć, a z resztą chyba da sobie radę..
Ważne, że Fi od razu się z nim zakolegował, bywa u niego w pokoju, i ciągle pyta, czy "wujek" (zamiennie z "Maciek") już śpi, kiedy się obudzi, czy może z nim poukładać klocki, i niech już teraz pójdzie z nim, bo Fi koniecznie chce mu pokazać swój pokój, i tunel, i namiot z kartonów.. Przez chwilę, gdy byli sami na górze, czułam się jak matka dwóch synów, i przyznaję, że było to bardzo miłe i kojące, i że wyobrażam sobie mieć TAKIEGO dorosłego syna, choć jeszcze wczoraj nie dałabym sobie tego za Chiny Ludowe wmówić. Do tego zostaliśmy obdarowani toną żółtego sera, odrobiną twarogu, musami dla Miśka, ogórkami kiszonymi, powidłami śliwkowymi, i milionem tabliczek czekolady z okienkiem, mmm.. Żywot z dala od ojczyzny będzie nam lżejszy!
Musimy sobie z nim koniecznie zrobić pamiątkowe zdjęcie, które niechybnie umieszczę pod spodem, jako dowód, że samą prawdę jeno wypisuję, a nie bredzę.
PS. No i jakoś nie zrobiliśmy. Ha ha. Więc może mi się to wszystko tylko zdawało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz