Więc to już teraz, zaczynam czuć nóż na gardle.. a pakowanie musi ulec przyspieszeniu..
Wedle ostatnich doniesień został nam tutaj w Indiach jeszcze tylko niespełna tydzień. Potem co prawda nie opuszczamy tak od razu Indii, ale - i tu niespodzianka, bo miało być zupełnie inaczej
, i do dziś wersji było co najmniej trzy, a każda skrajnie różna od pozostałych - zostajemy tu jeszcze na wakacje, by po nich dopiero wyruszyć do Europy po wizę. I potem już siuu..!
 |
| .. płynie czas. tiki-tak.. |
A wraz z pakowaniem, równolegle, wyprzedaże domowe.. generalnie pozbywanie się rzeczy. Rzeczy, które nie będą nam już potrzebne i do których nic nie czuję, oraz takich które potrzebne by nam były, ale przecież racjonalniej będzie kupić na miejscu, bo na przykład inne tam są wtyczki i napięcie w gniazdkach, lub bo to okazja do wymiany, no i tych z trzeciej (pierwszej?) grupy, rzeczy, które najchętniej zostawiłabym na tzw.zawsze. Na stryszku, w skrzyniach i koszach, gdybyśmy tylko mięli własny stryszek.. Rzeczy na widok których, gdy tak spakowane i na wpół przygotowane do wyniesienia jeszcze dziś czy jutro, do kogoś obcego, wykręcają mi z matczynego oka łezkę.
No bo jak to tak, nie dość, że dziecię nasze małe opuszcza kolejne już w swoim krótkim jak dotąd życiu miejsce, by zaznać czegoś nowego, i już (tak wcześnie!) ustąpić w serduszku miejsca nowym przyjaźniom, choć te pierwsze tak pięknie rozkwitają, to jeszcze mam mu perfidnie zabrać jego koszyk na zakupy..??? Przecież co kilka dni regularnie robi z nim u mnie w kuchni zakupy, ma swój portfelik i lubi to. A jego puzzle, jego stolik do malowania, i ten drugi, zielony, do jedzenia śniadania..?
 |
..przygotowane dla kogoś na dziś.. a materac właściwie dopiero odkryliśmy
(w przeciwieństwie do wózeczka, bo tego drania mamy już od dawna - przywieziony z Budapesztu i namiętnie używany :)) |
 |
Stoliczek artystyczny ..
|
Ech, w tym właśnie momencie już bardzo żałuję, że zdecydowałam się na sprzedaż, wraz ze stolikiem, krzesełka.. Może uda mi się uzgodnić z panią, że ode mnie odkupi sam stolik, a krzesełko sobie zorganizuje... Przecież ono nie jest ciężkie, moglibyśmy je wziąć, a zawsze to "jego" krzesełko.. Nie można chyba tak TOTALNIE wszystkiego wymieniać..?!
Jednak trzeba wziąć poprawkę, bo mówię to ja, która (niestety) bardzo się przywiązuje do przedmiotów, ubrań, i sentymentalnie nie wymienia zawartości szafy (tylko dokupuje nowe, ha ha). Więc może coś ze mną jest nie tak? No niech mi ktoś szczerze w twarz powie. Taak.. tylko która matka nie czuje czasami tego, co ja? Przełykane łzy przy sprzedaży pierwszego łóżeczka, wyrzucaniu tych co bardziej zniszczonych ubranek.. Uderzanie skrycie głową w ścianę przy oddawaniu wanienki czy przewijaka.. Sekretne chowanie do pudełek, by nikt się w domu nie zorientował, pierwszych bucików, czy kilku przynajmniej koszulek. Podrzucanie do pakowania przy przeprowadzce pierwszych zabawek, bo ta była pierwszą od taty, a z tamtą stawiał pierwsze kroki.. Moich zabawek nikt nie zostawiał, a kilka zapamiętałam szczególnie, i chciałabym móc je teraz dać synkowi. Już nie wspominając o niektórych książkach.
Niestety jednak, wszystkiego nie przemycę, trzymają nas w ryzach limity wagowe, więc zaciskam mamowe zębiska, i przygotowuję jedną paczkę na darowiznę, inną do przedszkola, kilka innych przy okazji próbując odsprzedać. Niech się jeszcze jakiś dzidziuś nacieszy.
I mimo całej ekscytacji wyjazdem, zmianą miejsca (z TEGO, bo mimo całej egzotyki, i wielu rzeczy których będzie mi stąd brakowało, to już dość tutaj.. przynajmniej na razie) (a zupełnie przy okazji na TAMTO, którego bym się NIGDY W SWOIM ŻYCIU nie spodziewała), marzy mi się zapuszczenie korzeni, znalezienie w końcu miejsca na ziemi, skrawka trawy, czterech ścian, gdzie moglibyśmy wspólnie naszą małą rodzinką budować coś na dłużej, do czego moglibyśmy się przyzwyczaić bez strachu przed kolejnym rozstaniem..
 |
| Kawałek świata który zdążyłam już wstępnie spakować .. |
 |
Obaj Przyjaciele na niedzielnym dwu-rodzinnym brunchu
(mimo ogromneeego wyboru, wyborem naszych dzieci pozostawał oczywiście makaron
oraz - w nieskończonej ilości - indyjskie placki roti.. Lodów nie liczę :)) |
  |
| A po obiedzie dobrze jest ..cokolwiek, byle razem! |
 |
Sh i Fi ..Ciekawe czy, kiedy już wyjedziemy, kiedyś w życiu
przyjdzie im się jeszcze zobaczyć :/ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz