Odpieluchowanie u nas..? No cóż, korzystając z domku trochę na uboczu (a przynajmniej na zamkniętym małym osiedlu, z kawałkiem trawki mało dostępnym dla innych), pozwalałam Fi biegać po domu i obejściu w koszulce samej dość często, odkąd się tylko tutaj wprowadziliśmy. Zdarzały nam się czasem w(y)padki, wiadomo, ale jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz - więc mokra podłoga wpisana była w krzywą uczenia. Dziękowałam tylko okolicznościom, że nie posiadamy paneli czy dywanów, a zwykłe kafelki wszędzie wokół.
Nie kupowaliśmy żadnych wynalazków typu grające nocniki, postawiliśmy na naturalność i na samo-się, zakupiłam dziecku zapas majtek, i czekaliśmy..
I otóż dzisiaj właśnie, o 6:30 (grrr) Fi się obudził, wyszedł z łóżeczka przez na wpół otwarte (luźne, bo wciąż turystyczne) dźwierza i se cośtam cośtam robił w middle roomie (holu znaczy takim między naszymi sypialniami).
Myślałam, że mi przyjdzie zawracać gitarę, typu jabłuszko sruszko ;), i "poczytaj mi mamo" (jego słowy byłoby to raczej "tonia mama!", po prostu), a tu echo, bo nagle słyszę ci ja, że jest już na dole. I że woła tatę: tata kaka, tata tata kaka, kaka (może mu się zrymowało?). Ale że był spokojny i grzeczniutki, więc poszłam pod prysznic, i dopiero ubrana polazłam na dół (ale żeby nie było, że zbytni luz mnie ogarnął i mam wszystko w nosie, to przynajmniej byłam nie pomalowana. Zupełnie! a co, do odważnych świat należy.).
I tak schodząc patrzę ja tobie, a tu Fi nasz stoi obok nocnika, pieluchomajtka zsunięta do kolan, a on pokazuje dumny, że w nocniku, no, kaka, jak się patrzy! Sam se gatki zsunął, usiadł, i zrobił, no ja nie mogę. tylko ubierania sam na razie nie ogarnął. A gadam mu od kilku dni, żeby se sam zsuwał, i wdziewał to czy owo, ale ten: nie, i nie.
No i masz ci. Mam matkowy (i majtkowy jednocześnie) suprajs miesiąca.
Potem co prawda wypadł przez drzwi wejściowo-wyjściowe, to znaczy potknął się o próg jak mniemam (po kim on to ma...), i wyrżnął lekko czołem o beton boroczek, no ale równowaga w przyrodzie musi być.
Alem dumna z synalka.. Aż nie omieszkałam i do ciężko pracującego Ojca zadzwoniłam, żeby mu o świcie oznajmić radosną nowinę. A to dopiero początek, jak każdy kolejny początek zresztą :)
Alem dumna z synalka.. Aż nie omieszkałam i do ciężko pracującego Ojca zadzwoniłam, żeby mu o świcie oznajmić radosną nowinę. A to dopiero początek, jak każdy kolejny początek zresztą :)
